travelmatszczecin

Przejdź do treści

TRANSLATOR


  Już nie neofici a "Wilki Morskie" i świta króla Neptuna

    


... morskie opowieści po latach ...


.. łodzie rybackie na Helu


.... i tu już  PŻM Szczecin








Dni mijają i tygodnie ........

Zamknięty świat marynarski, dziś bardziej dostępny poprzez relacje video i dokumentację fotograficzną z rejsów i morskich podróży, ale jeszcze nie tak dawno przedstawiany tylko w opowieściach starych Zejmanów po powrotach z rejsów do domu. Opowieści, w których często trudno było oddzielić prawdę od wplatanej fantazji „opowiadacza” i od wieków tak jak u Hamleta słynne jest „być albo nie być”?. To w tych opowieściach nie zawsze można było wszystko opowiedzieć, a więc i tu odwieczny dylemat w tych morskich opowieściach - „mówić prawdę czy tak jak było?”. Na statki rybackiej „Odry” w tym okresie, kiedy pływałem w PPDiUR „Odra”, mustrował i pływał na nich Jurek Porębski z Sosnowca. Pracował w Morskim Instytucie Rybackim w Świnoujściu jako adiunkt, doktor nauk przyrodniczych ze specjalnością oceanografia biologiczna i jak mało kto pracując i pływając na statkach rybackich, rozumiał życie i ciężką pracę na morzu.

Jego zainteresowania muzyczne sięgały jeszcze czasów studiów w Krakowie a grą na gitarze i komponowaniem własnych piosenek i opowieści zajął się od połowy lat sześćdziesiątych, gdy zaczął pływać w długie, oceaniczne rejsy. Jego piosenki i gitara stanowiły dla niego i załóg lekarstwo na nostalgię i stresy wynikające z trudów oceanicznego, rybackiego życia. Począwszy od lat siedemdziesiątych, ballady rybackie Jurka Porębskiego stawały się coraz bardziej popularne w kraju, bardzo popularne wśród naszej braci rybackiej dzięki jego występom na festiwalach szantowych a my często słuchając i śpiewając je, porównywaliśmy je do realiów naszego rejsowego życia. On zawsze mówił w swoich rybackich balladach o nas, prawdę taka jak ona była. Zamknięty marynarski świat stawał się bardziej otwarty i zrozumiały ze swoja Jurek Porębski  2012 r.                                   romantyką, tradycja i tajemniczością dla tych wszystkich spoza świata rybackiej braci.
                    „Dni mijały i tygodnie, za miesiącem miesiąc leci” … jak w jego balladzie.    

Ten ostatni rejs już nadszedł, ale wspomnienia pozostają. Tradycja morska, corocznie obchodzone święto „Dni morza”, Zloty Wielkich Żaglowców czy spotkania szantowe powodują, że czar dawnych dni spędzonych na statkach, atmosfera czasu ciężkiej pracy rybaków dalekomorskich, przyjaźni i koleżeństwa na zawsze pozostają w naszych wspomnieniach. Zamknięte w krótkich wspomnieniach te 50 lat które minęły, o ile prościej jest przedstawić wspólnie z balladami, dziś też już starszego pana, Jurka Porębskiego.

                                                                                                            Zbyszek Mat

Wróć do spisu treści